W Korei Południowej najbardziej zaskoczyła i jednocześnie spodobała mi się koreańska kultura. Byłam wręcz zachwycona widząc jak uporządkowany jest to kraj, jak wiele sfer życia jest dobrze zorganizowanych, jak ludzie stosują się do obowiązujących zasad. Uwielbiałam obserwować zachowanie Koreańczyków i szczerze mówiąc, wiele moglibyśmy się od nich nauczyć. Zobaczcie czym zaskoczyła mnie Korea Południowa podczas pierwszej podróży.
Spis treści
Wszechobecne kolejki
Koreańczycy potrafią stać w kolejkach. Jeszcze przed wjazdem pociągu na peron, ludzie ustawiają się w kolejce w wyznaczonych miejscach, w których otworzą się drzwi. Nawet chcąc wjechać schodami ruchomymi, czekają w kolejce. W godzinach szczytu metrem jeżdżą prawdziwe tłumy, ale dzięki porządkowi nikt się na ciebie nie napycha, nikt po tobie nie depcze. Powód stania w kolejce już na peronie jest jeszcze jeden. Koreańczycy wręcz biegną do miejsc siedzących. Trudno im się dziwić, podróże metrem zajmują często sporo czasu. Gdy jakieś miejsce się zwolni, nie pozostaje puste przez dłużej niż kilka sekund.
Jednocześnie, absolutnie nikt nie zajmuje miejsc specjalnie wyznaczonych dla osób starszych, z niepełnosprawnością i kobiet w ciąży. Te czekają na osoby, które naprawdę muszę w pociągu usiąść. W Polsce w teorii też takie miejsca istnieją, jednak zazwyczaj ktoś na nich siada i kobieta w ciąży czy osoba starsza musi prosić o ustąpienie miejsca. W Korei nikt kto nie należy do uprzywilejowanej grupy, na takim miejscu nie usiądzie.
Zakaz palenia w miejscach publicznych
Tak, u nas też taki istnieje. Niewiele jednak osób się do niego stosuje. Wszędzie można zobaczyć osoby palące na przystankach autobusowych lub po prostu idące ulicą z papierosem. W Korei takie rzeczy się nie zdarzają. Co chwilę na chodnikach można zobaczyć znaki przypominające o zakazie palenia. Jak w takim razie radzą sobie palacze? O tym też w Korei pomyśleli. Na ulicach w Seulu znajdują się specjalne strefy dla palaczy. Można tam wejść, zapalić, a następnie iść dalej. Dzięki temu osoby niepalące nie muszą wdychać dymu tytoniowego na każdym kroku.
Tradycyjne stroje
Koreańczycy bardzo są dumni ze swojej kultury i tradycji. Uwielbiają pokazywać też swoje tradycyjne stroje! Zwiedzając liczne w Seulu pałace, z pewnością natkniecie się na ludzi ubranych w hanbok, tradycyjny koreański strój. Poza tym ludzie chętnie pozują do zdjęć. Przeróżne wzory, kolory i kroje zachęcają turystów do wynajmowania kostiumów i robienia sobie w nich sesji zdjęciowych. Wcale im się nie dziwię. Stroje są przepiękne.
Dbanie o higienę
Zdecydowanie jest w Korei na wyższym poziomie. Po pierwsze wszechobecne toalety z licznymi opcjami strumieni wody i suszenia. Niby nic takiego, a jednak świetne rozwiązanie podnoszące poziom higieny. Poza tym całkiem normalne jest tam mycie zębów po posiłku. W pracy, po lunchu, Koreańczycy kierują się do łazienki, żeby umyć zęby. Jest to jak najbardziej powszechne i normalne. W Polsce nie spotyka się tego zjawiska na tak dużą skalę.
Praca drugim domem
Jeśli już wspomniałam o pracy to warto też powiedzieć coś o innych zwyczajach z nią związanych. Koreańczycy traktują swoje miejsce pracy trochę jak drugi dom. W końcu spędzają tam sporo czasu. Nie oznacza to, że pracują bardziej efektywnie, ważne jest, że wygląda jakby dużo pracowali. W związku z tym, w pracy mają czuć się swobodnie i wygodnie. Całkiem normalne jest więc, że po biurze chodzą w eleganckich ubraniach i… klapkach. Dlaczego nie? Do tego dekorują swoje biurka ustawiając na nich liczne maskotki, rośliny i figurki ulubionych bohaterów filmowych.
Unikanie cyfry 4
Podobnie jak w Chinach, w Korei Południowej w wielu budynkach cyfra 4 po prostu nie istnieje. Po koreańsku 4 brzmi tak samo, jak słowo „śmierć” więc kojarzy się negatywnie. W windach i hotelach piętro czwarte zastępowane jest literą „F”, od angielskiego słowa „four”. Lepiej nie kusić losu.
Piętrowe parkingi
W miastach, a szczególnie w Seulu, nie ma wiele miejsca na parkingi dla samochodów. Z pomocą przychodzą więc parkingi piętrowe. Mieszczą więcej samochodów i same zajmują niewielką przestrzeń. Idealne rozwiązanie w zatłoczonych miastach.
Wizyty u lekarza
Miałam pecha i przeziębiłam się w trakcie pobytu w Korei. Trochę niepewnie udałam się do prywatnej przychodni. Moje obawy były całkowicie niepotrzebne. Zostałam szybko przyjęta do lekarza i dostałam receptę na potrzebne leki. Pomimo tego, że lekarz wyjaśnił mi jakie tabletki będę musiała brać przez kilka dni, farmaceutka w aptece zrobiła dokładnie to samo. Dokładnie wytłumaczyła mi, po co przepisany mam każdy lek, jakie może mieć on skutki uboczne, po którym nie powinnam prowadzić samochodu. Dodatkowo zapisała mi na karcie nazwy leków po angielsku, a sama karta z lekami miała rysunki tabletek, aby nic się nie pomyliło. Leki zostały włożone w odpowiednie woreczki opisane kiedy należy je brać. Oddzielnie te po śniadaniu, obiedzie i kolacji. W efekcie dostałam tylko tyle tabletek ile było przepisane na recepcie.
Zielone słodycze
Wzorem Japonii, w Korei Południowej zyskały popularność słodycze z dodatkiem zielonej herbaty matcha. Można kupić zielone Kit Katy, tradycyjne desery lodowe, a nawet zielone… brownie. Zaskoczyło mnie, że smakuje naprawdę dobrze!
Przemili ludzie
Po prostu muszę o tym wspomnieć. Koreańczycy to przemili ludzie. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie zwracają na turystów zbyt dużej uwagi. To nie Indie czy Egipt gdzie ludzie wlepiają wzrok w cudzoziemców. Wystarczy jednak zapytać o drogę czy cokolwiek innego, a zawsze chętnie pomogą. Nawet jeśli nie znają angielskiego, znajdą sposób żeby pomóc. Kilka razy zdarzyło się też, że w metrze podszedł do mnie ktoś pytając, czy czegoś nie potrzebuję. Widocznie wyglądałam na wystarczająco zagubioną.
Maski gazowe i schrony
Na wielu stacjach metra w Seulu zobaczycie maski gazowe. Na wypadek pożaru czy ataku gazowego mieszkańcy mają zabezpieczenie w postaci takich właśnie masek, umieszczonych w różnych częściach stacji metra. Są to maski chroniące przed dymem, gazem chemicznym, biologicznym oraz radiologicznym. W mieście znajdują się też schrony mające zapewnić bezpieczeństwo przed możliwym atakiem ze strony Korei Północnej.
Sklepowi naganiacze
Jeśli wybierzecie się w Seulu na zakupy na Myeong-dong nie zdziwcie się widząc zawodowych naganiaczy stojących przed sklepami. Sklepy z kosmetykami prześcigają się w promocjach i ofertach. W jakiś sposób muszą klientów zachęcić, wymyślili więc, że przed sklepami będą stali pracownicy zachęcający do zakupów. Takie osoby po prostu stoją przed sklepem, głośną krzyczą, klaszczą, gwiżdżą czy prezentują przykładowe produkty. Czasem wciskają ci w ręce produkty o ich zdaniem interesującym działaniu.
Używanie telefonów
To jest właśnie rzecz, która nie podobała mi się w Korei. Ludzie bez przerwy korzystają z telefonów komórkowych. Jadąc metrem, trudno znaleźć czasem osobę nie patrzącą w ekran telefonu. Nie zrozumcie, mnie źle. W Polsce też ludzie korzystają z telefonów, czytają na nich artykuły, książki lub po prostu słuchają muzyki. W Korei Południowej jest to jednak praktykowane na znacznie większą skalę. Ludzie bez względu na wiek w trakcie podróży transportem publicznym wpatrują się w ekrany swoich smartfonów. Widziałam może dwie osoby czytające książki w metrze, a naprawdę często nim jeździłam. Problem widoczny jest do tego stopnia, że na chodnikach pojawiają się znaki przypominające o tym, żeby nie korzystać z telefonu, idąc. Podobne znajdują się nawet w toaletach.
Jeśli wybierasz się do Korei Południowej koniecznie przeczytaj też artykuł z informacjami praktycznymi.
Kolejki i przestrzeganie zasad, bardzo mi sie spodobały, jak również przestrzeganie zakazu palenia, ponieważ sama nie palę, a ludzie nie zwracają uwagi na nie palących i dmuchają, gdzie popadnie.
Cyfra 4 totalnie mnie zszokowała, tak, jak te recepty i pigułki w osobnych paczuszkach – mega! ?
Spróbowałabym chętnie jakiegoś jedzonka z zieloną herbatą ?