Podróżując zawsze staramy się ciąć koszty gdzie się da. Przy podróżach samolotem to właśnie przelot jest zazwyczaj największym wydatkiem. Nikogo więc nie zdziwi jeśli napiszę, że wybieramy najtańsze loty, nie przywiązujemy wagi do wygody i wolimy mieć dłuższą przesiadkę jeśli dzięki temu zaoszczędzimy kilkaset złotych. Wolimy wydać na zwiedzanie jakiegoś miejsca lub na kolejną podróż, niż zapewniać sobie wysoki standard lotów. Tym większe było więc moje zaskoczenie kiedy tuż przed wejściem na pokład samolotu relacji Warszawa-Dubaj, dowiedziałam się, że będę lecieć w klasie biznes.
Spis treści
Warszawa – Dubaj – Seul
Moja podróż do Seulu miała trwać 21 godzin. Najpierw lot z Warszawy do Dubaju, pięciogodzinna przerwa i kolejny lot już do Seulu. Bilet kupiony dosyć późno więc i odprawę robiłam w ostatniej chwili. Nie było dużego wyboru miejsc, zostały tylko siedzenia w środku. No cóż, jakoś to przeżyję. Jakie było moje zdziwienie kiedy ustawiłam się w kolejce do wejścia na pokład, a pan po zeskanowaniu mojego paszportu kazał mi podejść do stanowiska obok.
Tam ponownie sprawdzono mój paszport, a pani z linii Emirates poinformowała, że na pierwszy lot do Dubaju dostaję darmową zmianę klasy na biznesową. Lot w klasie biznes zamiast ekonomicznej w ramach biletu, za który nie płaciłam? Czemu nie, narzekać nie będę 😉 Tym bardziej, że to nie byle jakie linie, a Emirates, jedne z najlepszych linii lotniczych na świecie. Weszłam do samolotu specjalnym wejściem i radośnie zajęłam swoje miejsce.
Witamy w klasie biznes
Pierwsza rzecz jaką od razu rzuciła mi się w oczy to mnóstwo miejsca. Jest gdzie wyciągnąć nogi, swobodnie można rozłożyć siedzenie. Nie, nie tylko przesunąć oparcie lekko do tyłu, tutaj mamy do dyspozycji aż trzy opcje: siedząca, siedząco-leżącą i leżącą. Fotel rozkłada się dosłownie jak łóżko. Można wygodnie spać gdyby nie to, że dokoła jest tyle atrakcji 😉
Ledwie samolot wzbił się w powietrze, stewardessy roznoszą gorące ręczniki do wytarcia rąk i twarzy. W klasie ekonomicznej również tak to wygląda 😉 Następnie proponują pasażerom napoje alkoholowe i bezalkoholowe. Popijam sok pomarańczowy i korzystam z atrakcji. Mam miejsce w środkowym rzędzie, więc obok mnie są jeszcze dwa siedzenia. Jest tyle przestrzeni, że wcale nie zauważam, że ktoś siedzi obok. Do tego fotele oddzielają wysuwane ścianki więc jeśli chcemy możemy całkowicie odgrodzić się od innych pasażerów.
Ciekawie przygotowany jest też pakiet dla podróżujących. Przy siedzeniu czeka na mnie butelka wody niegazowanej i zestaw do spania: zatyczki do uszu, maska na oczy, skarpetki oraz szczoteczka i pasta do zębów. Podobny zestaw dostaje się w liniach Emirates również w klasie ekonomicznej. Tuż przy siedzeniu mam też kontakt i wejście USB, mogę bez problemu naładować telefon. Przy fotelu jest też latarka na wypadek gdybym chciała poczytać książkę, a przy przednim siedzeniu schowek na buty.
Tyle… wszystkiego
Usiadłam wygodnie w pozycji leżąco-siedzącej, przykryłam kocem (zdecydowanie milszym w dotyku niż normalnie w samolotach) i włączyłam film. Wybór filmów, seriali, muzyki i programów telewizyjnych jest ogromny. Wszystko dostępne w wielu językach więc każdy znajdzie coś dla siebie. Aż trudno się zdecydować 😉 Ekran jest dużo większy więc mamy lepszy komfort oglądania. Dodatkowo poza pilotem, przy siedzeniu w różnych miejscach znajdują się przyciski do sterowania naszym telewizorem. Na wypadek gdybyście oglądali leżąc, nie ma potrzeby wstawiania, wszystko można szybko przełączyć, wyłączyć czy przyciszyć 😉
Radośnie oglądam sobie film kiedy przypomniam sobie, że na pokładzie jest Internet. Pierwszy raz leciałam liniami oferującymi darmowe Wi-Fi. W klasie ekonomicznej dostaje się 20 MB do wykorzystania przez 2 godziny. W klasie biznes mam nieograniczony dostęp do sieci. Co więc robię? Łączę się na Skype z mężem i pokazuje mu jak wygląda mój lot 🙂
Trochę luksusu
Oglądam film, jeden, drugi. W międzyczasie stewardzi przynoszą napoje i orzeszki, przychodzą zapytać co chcę jest na obiad, więc wybieram przystawkę i danie główne. Rozumiecie, wybieram przystawkę przed daniem głównym mojego pokładowego posiłku 😉 Na dodatek przed podaniem jedzenia na moim rozkładanym stoliku ładuje… obrus. Po raz pierwszy tak smakowało mi jedzenie w samolocie! Po skończonym obiedzie dostaję oczywiście deser, a jest ich trochę do wyboru więc trudno mi się zdecydować 😉 Na deserze się jednak nie kończy bo zaraz później pasażerowie dostają czekoladki belgijskie.
W ogóle jedzenia jest pod dostatkiem. Gdyby ktoś zgłodniał pomiędzy jedzeniem orzeszków i przystawki lub między daniem głównym a deserem, to na końcu klasy biznesowej jest stolik z przekąskami, woda, chipsy itd. Tak się sklada, że ten stolik jest akurat za moim rzędem. Przypadek? Nie sądzę 😉 Nie zdążyłam jednak nawet zgłodnieć między tymi wszystkimi posiłkami, przekąskami i napojami.
Po deserze w postaci pysznego ciasta czekoladowego obsługa proponuje jeszcze lody. Niestety byłam tak zajęta oglądaniem ponownie „Pięknej i Bestii”, że odmówiłam. Żałuję do tej pory. To był największy błąd mojego życia. Lodów się przecież nie odmawia 😉 Oczywiście w klasie biznes do oporu można też popijać napoje alkoholowe, bezalkoholowe, kawę czy herbatę. Jecie sobie spokojnie, a co chwilę ktoś podchodzi i pyta czy nie chcecie szampana, wina, wody, soku, coli czy czegoś jeszcze innego. Świat był w tym momencie piękny. Kilka godzin beztroski, przynoszą ci jedzenie i dolewają kawy i soku pomarańczowego. Niech ten lot nigdy się nie kończy 🙂 Niestety skończył się wyjątkowo szybko.
Najpiękniejszy lot mojego życia
Przez cały lot leżę wygodnie i rozkoszuję się odrobiną luksusu, na którą nigdy sama pewnie sobie nie pozwolę bo jednak znacznie przekracza mój podróżniczy budżet 😉 Pierwszy raz miałam wystarczająco dużo miejsca na schowanie bagażu podręcznego. Po raz pierwszy siedziałam w naprawdę wygodnym fotelu, z wystarczającą ilością miejsca i nie drętwiały mi nogi. Również po raz pierwszy nie zasnęłam w trakcie lotu ani na chwilę 😉
Pewnie nigdy nie dowiem się dlaczego pomimo posiadania biletu na klasę ekonomiczną dostałam miejsce w klasie biznesowej. Jedyne rozwiązanie jakie przyszło mi do głowy to fakt, że bilet kupiony był właściwie w ostatniej chwili, był overbooking więc postanowili kilku pasażerom dać miejsce w lepszej klasie. Czy faktycznie tak było? Nie wiem, ale lubię takie niespodzianki 🙂 Mogłyby zdarzać się częściej 😉
A wam zdarzyła się kiedyś taka miła niespodzianka w liniach lotniczych?
Tak, miałam taki przypadek w locie z Nowego Jorku do Helsinek chyba Finair.Było to z 20 lat temu w Jumbo jecie.Przy wydawaniu bording pass zapytał mnie pan czy chcę business klasa.Oczywiście nie odmówiłam
A wrażenia z lotu miałam niesamowite, prawie jak przygoda życia.Pozdrawiam .