Andrzej Meller to dziennikarz reportażysta, który dwa i pół roku spędził mieszkając w Wietnamie, a dokładniej na południu kraju w Mui Ne. Książka „Czołem nie ma hien” to zbiór przeróżnych historii dotyczących kraju i codziennego życia jego mieszkańców.
Zaczęłam czytać książkę pełna nadziei na dobrą historię, ale muszę przyznać, że początek był trudny. Pierwsze spotkanie autora z Wietnamem, przeprowadzka do Mui Ne, opisywane historie przedziwnych współlokatorów… Zastanawiałam się czy cała książka tak właśnie będzie wyglądać? Jednak czytałam dalej i coraz bardziej zaciekawiał mnie opisywany świat.
“Czołem nie ma hien” nie jest przewodnikiem turystycznym, ale mimo to autor razem ze swoją partnerką odwiedzają wiele ciekawych miejsc. Miejsc, których nie znajdziecie w przewodnikach, które nie są świetnie rozreklamowane, a które z pewnością warto odwiedzić. Możecie liczyć na szczere opisy zwiedzanych miejsc. Jeśli jakaś atrakcja turystyczna jest przereklamowana i nie warta czasu to Andrzej Meller na pewno o tym napisze.
Książka to niezwykły zbiór opowieści z codziennego życia Wietnamu. Każdy rozdział rozpoczyna inne wietnamskie powiedzenie, które służy jako jego motto. Dzięki każdemu fragmentowi dowiecie się wiele na temat tradycji i kultury tego kraju. Przeczytacie o tym jacy są Wietnamczycy, jak obchodzi się Nowy Rok (Święto Tet) oraz inne święta. Być może tak jak mnie również i was zaskoczą informacje na temat różnorodności religijnej i etnicznej Wietnamu?
Poza kulturą i zwyczajami „Czołem nie ma hien” pełna jest odniesień do wydarzeń historycznych. Andrzej Meller w bardzo przystępny i interesujący sposób wyjaśnia zawiłą historię Wietnamu. Co więcej opisuje wiele ciekawostek historycznych, o których wielu czytelników pewnie nigdy by nie usłyszało. I tak dowiadujemy się na przykład, że w bitwie pod Dien Bien Phu w czasie I wojny indochińskiej brało udział dwóch Polaków: jeden walczył w Legii Cudzoziemskiej po stronie Francuzów, drugi – zdezerterował i przeszedł na stronę Wietnamczyków. Inny Polak, Kazimierz Kwiatkowski, kierował pracami konserwatorskimi kompleksu świątyń w My Son. Dzięki niemu zachowało się też stare centrum miasta Hoi An. To dzięki wysiłkom polskiego architekta obydwa miejsca trafiły na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
W trakcie lektury wyraźnie można zauważyć, że autor zakochał się w Wietnamie. Robi wszystko co może, aby lepiej poznać kraj i jego mieszkańców. Zaczyna uczyć się języka, zaprzyjaźnia z Wietnamczykami. Jednak pomimo całej sympatii jaką darzy ten kraj, potrafi też pisać o nim krytycznie. Dowiecie się nie tylko dlaczego autor kocha Wietnam, ale też czego w nim nie znosi, jakie cechy Wietnamczyków najbardziej go urzekają, a jakie najbardziej denerwują. Z pewnością jak głosi okładka książki poznacie „Wietnam jakiego nie znacie” 🙂
Lektura obowiązkowa dla osób wybierających się do Wietnamu oraz dla tych, którzy już tam byli. Książka z pewnością pomoże wam lepiej zrozumieć ten kraj.